Stary, ślepy na jedno oko i chyba bezdomny kundel, wędrował sobie zachodnim brzegiem morza, w poszukiwaniu bóg wie czego. Widok który rozpościerał się na wschodniej części nieboskłonu, zupełnie go nie zachwycał. Pewnie widział to już setki, albo i tysiące razy. A może po prostu z racji tego, że jest psem, to zupełnie wszystko mu jedno czy morze ma kolor granatowy, niebieski, lazurowy czy też seledynowy. Albo czy promienie słońca kąpiącego się gdzieś na horyzoncie, rzucają blask w naszą stronę. Oślepiający a jednocześnie magiczny i porywający oczy by patrzeć nawet przez przymrużone powieki.
Czytaj dalej →Rozdział VI
Nadnarwiańskie łąki
Nieoczekiwanie napisał do mnie Astrokosmo, z propozycją wspólnego wypadu do północnej części elipsy pułtuskiej. Co prawda umawialiśmy się już wcześniej, ale jakoś nigdy nie było nam po drodze. Głównie z tego względu, że Janusz, jako zaprawiony poszukiwacz meteorytów pułtuskich, koncentruje się na większych okazach, które spadły na północ od Narwii. Ja z kolei, wychodząc z założenia, że w zupełności zadowoli mnie każdy, nawet najmniejszy meteoryt, obrałem za cel południową część, gdzie znalezienie takiego okazu wydało mi się prostsze. Wszak to właśnie tam spadło więcej kawałków, chociaż mniejszych. Tym razem jednak miałem aż dwa powody spotkania się z Astrokosmo. Pierwszy był taki, że chciałem w końcu poznać go osobiście, a drugi był związany z rudym kamykiem, który znalazłem w pobliżu Wielgolasu. Rozmawialiśmy o nim online i analizowaliśmy szczegóły widoczne na zdjęciach makro, aż doszliśmy do wniosku, że warto by było, aby Janusz obejrzał go na żywo. To był w sumie impuls. Chociaż średnio pasował mi ten konkretny dzień, to poprzesuwałem nieco inne obowiązki weekendowe, spakowałem wykrywacz, napisałem że się widzimy i ustawiłem budzik na rano.
Czytaj dalej →